środa, 1 października 2014

Dzień dobry. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie jest bardzo wczesna godzina. Po raz pierwszy od dość dawna jestem już w szkole, iii mam trzecią lekcje. Ale, że mam gdzieś Pracownie Multimedialną i opanowanie Corel'a, to bezsensu przeglądam tablice FB na której i tak nic nie ma. Zauważyłam, że od jakiegoś czasu nic w internetach się nie dzieje. Nie wiem czy powstał nowy portal społecznościowy i większość się na niego przerzuciła, a ja w dalszym ciągu nie wiem o jego istnieniu. W każdym bądź razie cicho coś, pusto, mało ciekawie. 
Irytuje mnie pogoda - zimno, szaro, mokro. Czuję się wielce zniechęcona do wykonywania jakiejkolwiek czynności, nawet oddychania. A tym bardziej siedzenia w szkole do 14:15. Marzę by stąd wyjść i teleportować się do łóżka. W sumie w ogóle nie powinnam znaleźć się w szkole, gdyż jestem przeziębiona. 
W sobotę byłam z Dominikiem na Miasto 44. Świetny film. Nie jestem znawcą wielkiego ekranu, ale według mnie ten był na miarę kina Hollywoodzkiego. Wrażliwy Dominiczek płakał trzy raz - mi tylko raz łezka pociekła. Najbardziej podobał mi się koniec filmu, kiedy spalona Warszawa przemienia się z dzisiejszą. Po wyjściu z seansu nie wiedziałam o czym mam rozmawiać. Naprawdę polecam wybrać się do kina! 
Jestem przeziębiona, gdyż wpadliśmy na genialny pomysł pójścia wieczorem nad Wartę na piwo, co skończyło się tym, że wróciliśmy do domu około 4 rano. Ale opłacało się siedzieć w zimnie. Brakowało mi wieczorów jak tamten - w starej, nie pełnej ekipie - prawie jak kiedyś.